Dziś zamiast uczyć się do egzaminu, postanowiłam uzupełnić zaległości innego rodzaju :)
Kolejną pamiątką po słodkim czasie urlopowania jest świecznik. Jak przy każdej rzeczy, tak i tutaj kryje się pewna historia... Tym razem niesie ją ze sobą serwetka. Paczkę serwetek z tym lekkim motywem roślinnym otrzymałam w prezencie wieki temu wraz z woskową ogromną świecą ozdobioną tymże samym wzorem. Darczyńcą była nasza dobra znajoma z Niemiec, Asia. Świeczka już dawno się wypaliła, ale piękne serwetki jakimś cudem uchowały się przez te, chyba co najmniej, 10 lat. Aż doczekały się takiego "come-back". kto by pomyślał!
Drewniany świecznik tradycyjnie zakupiony przez moją Mamę za jakieś 2 zł na szperach :)
Już nie mów, nie mów nic, nie mów nic...
Już nie mów, nie mów nic, nie mów nic...
To słowa piosenki, którą bohaterka filmu "Nóż w wodzie" śpiewa dla chłopaka. Czasem może powinnam je sobie sama zanucić... Ale może właśnie po to powstał ten blog, abym bezkarnie mogła wylewać swoje przemyślenia. Pieter Bruegel powiedział kiedyś o sobie, że "cierpi na nadmiar widziadeł". Ja cierpię na nadmiar myśli...
To słowa piosenki, którą bohaterka filmu "Nóż w wodzie" śpiewa dla chłopaka. Czasem może powinnam je sobie sama zanucić... Ale może właśnie po to powstał ten blog, abym bezkarnie mogła wylewać swoje przemyślenia. Pieter Bruegel powiedział kiedyś o sobie, że "cierpi na nadmiar widziadeł". Ja cierpię na nadmiar myśli...
poniedziałek, 28 stycznia 2013
wtorek, 15 stycznia 2013
Meble - debiut
No, to wreszcie mogę odrobić zaległości i pochwalić się tym, co powstało całe miesiące temu. Mój debiut meblarski :)
Jako pierwszy powstał stolik nocny. Mama kupiła go za dwie dychy na "szperach" - był lakierowany, bardzo ciemny - chyba wiśnia. W związku z tym, że bardzo lubię ciemne meble i wszystkie moje są takowe, bardzo chciałam pozostać przy tym kolorze. Jednak problem w tym, że na ciemnym podkładzie można wykonać niewiele zdobień, bo motywy się gubią, są mało widoczne. Ponieważ stolik nie jest w stylu moderne, nie pasowały mi na niego znane już róże. Odstał swoje kilka miesięcy i nabrał mocy urzędowej :)
Postanowiłam ozdobić sam blacik serwetką z wyrazistym motywem, naklejaną w całości. Ci, którzy już próbowali techniki serwetkowej na pewno wiedzą, z jakim ryzykiem może wiązać się naklejanie serwetki w dużym kawałku. Co było robić? Sięgnęłam do podręcznika, który radzi użyć do tego celu "medium". Zbyt wielu szczegółów nie dali, ale wskazówka okazała się wystarczająca. Resztę dopełniła inwencja mojej Mamy! :)
Oto prosty i tani sposób na przyklejenie serwetki w całości, bez ryzyka, że się porwie albo wykrzywi.
Potrzebna do tego flizelina krawiecka - jak najcieńsza - z klejem! Serwetkę przyprasowujemy na flizelinę (oczywiście tylko wierzchnią warstwę serwetki) a jak już jest gotowa - dopiero naklejamy ostrożnie na powierzchnię, po uprzednim ewentualnym docięciu. Ta technika idealnie nadaje się na ozdabianie blatów i drzwiczek od mebli. Polecam wypróbować :)
Drugi mebel powstał na fali jesiennych projektów zmian lokalowych - nie wszystkie wypaliły, a przynajmniej nie do końca, dlatego półka do dziś stoi nieużywana w domu. Półkę mieliśmy w piwnicy od nie wiadomo kiedy i nie wiadomo skąd. Pamięta jednak z pewnością czasy PRL-u i można przypuszczać, że była wystana w kolejce wraz z meblami kuchennymi :) Przeszła metamorfozę i efekty można podziwiać poniżej. Tutaj serwetki były naklejane bezpośrednio, w dwu częściach - najpierw jednak przygotowałam szablon, by idealnie odwzorować kształt, w jakim ma być wycięta.
Jako pierwszy powstał stolik nocny. Mama kupiła go za dwie dychy na "szperach" - był lakierowany, bardzo ciemny - chyba wiśnia. W związku z tym, że bardzo lubię ciemne meble i wszystkie moje są takowe, bardzo chciałam pozostać przy tym kolorze. Jednak problem w tym, że na ciemnym podkładzie można wykonać niewiele zdobień, bo motywy się gubią, są mało widoczne. Ponieważ stolik nie jest w stylu moderne, nie pasowały mi na niego znane już róże. Odstał swoje kilka miesięcy i nabrał mocy urzędowej :)
Postanowiłam ozdobić sam blacik serwetką z wyrazistym motywem, naklejaną w całości. Ci, którzy już próbowali techniki serwetkowej na pewno wiedzą, z jakim ryzykiem może wiązać się naklejanie serwetki w dużym kawałku. Co było robić? Sięgnęłam do podręcznika, który radzi użyć do tego celu "medium". Zbyt wielu szczegółów nie dali, ale wskazówka okazała się wystarczająca. Resztę dopełniła inwencja mojej Mamy! :)
Oto prosty i tani sposób na przyklejenie serwetki w całości, bez ryzyka, że się porwie albo wykrzywi.
Potrzebna do tego flizelina krawiecka - jak najcieńsza - z klejem! Serwetkę przyprasowujemy na flizelinę (oczywiście tylko wierzchnią warstwę serwetki) a jak już jest gotowa - dopiero naklejamy ostrożnie na powierzchnię, po uprzednim ewentualnym docięciu. Ta technika idealnie nadaje się na ozdabianie blatów i drzwiczek od mebli. Polecam wypróbować :)
Drugi mebel powstał na fali jesiennych projektów zmian lokalowych - nie wszystkie wypaliły, a przynajmniej nie do końca, dlatego półka do dziś stoi nieużywana w domu. Półkę mieliśmy w piwnicy od nie wiadomo kiedy i nie wiadomo skąd. Pamięta jednak z pewnością czasy PRL-u i można przypuszczać, że była wystana w kolejce wraz z meblami kuchennymi :) Przeszła metamorfozę i efekty można podziwiać poniżej. Tutaj serwetki były naklejane bezpośrednio, w dwu częściach - najpierw jednak przygotowałam szablon, by idealnie odwzorować kształt, w jakim ma być wycięta.
Subskrybuj:
Posty (Atom)