Już nie mów, nie mów nic, nie mów nic...

Już nie mów, nie mów nic, nie mów nic...

To słowa piosenki, którą bohaterka filmu "Nóż w wodzie" śpiewa dla chłopaka. Czasem może powinnam je sobie sama zanucić... Ale może właśnie po to powstał ten blog, abym bezkarnie mogła wylewać swoje przemyślenia. Pieter Bruegel powiedział kiedyś o sobie, że "cierpi na nadmiar widziadeł". Ja cierpię na nadmiar myśli...

czwartek, 19 kwietnia 2012

Nowa przygoda

W związku z nudą, która mnie zaczynała dręczyć na zbyt długim L4, jak i zarówno z tym, że po powrocie do pracy muszę znaleźć odskocznię i uruchamiać inne pokłady mózgu - odpowiedzialne za twórcze myślenie; postanowiłam zatem spróbować swoich sił w decoupage'u. Oto pierwsze rezultaty tych prób. Daje to niesamowitą frajdę - jeśli ktoś życzyłby sobie mieć coś ozdobione tą techniką, to zapraszam:)

Do kompletu w róże Mama uszyła mi piękne wałki na kanapę - materiał zakupiony z 3 złote w lumpeksie, gąbkowe wałki z hurtowni tapicerskiej:) To ekonomiczne połączenie z talentem krawieckim Mamy dało świetny efekt!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz