Ostatnie miesiące były niezwykle intensywne... Rozciągnięta między Wrocławiem a Zieloną Górą, podróżowałam przez półtora miesiąca pociągami ( z przesiadką w Głogowie na auto), ale na szczęście w połowie listopada spełniło się moje marzenie i zakupiłam moją upatrzoną primerę:). Kocham tę niezależność - podbudowuje poczucie wartości jak mało co.
Miałam w planie napisać kilka słów o jesieni i o tym, jakie wspomnienia budzi we mnie zapach palonych liści we wrześniu; o tym, że smak herbaty z pigwą zawsze będzie kojarzył mi się ze studiami, bo to w październiku dojrzewają pierwsze owoce; o tym, że uwielbiam ten pierwszy wieczorny chłodek podczas spaceru w ozłoconym parku; i o tym, jak u mnie na oknem słychać, jak liście spadają z drzew - pierwszy raz w życiu to zauważyłam! :)
I tyle jest pięknych wierszy-piosenek, które ten refleksyjny nastrój podsycają.... A tymczasem nastał grudzień i spadło sporo śniegu. I już w sklepach leci Last Christmas a w głowie całkiem inne melodie.
Dzisiaj przespacerowałam się do czytelni rano - cały świat się skrzył w słońcu od śniegu i mrozu! Cudowna pogoda na spacer. Tak bardzo lubię zmarznąć, ale też jednocześnie ogrzać się w promieniach... i te drzewa przyprószone jak cukrem pudrem, i domy jak polukrowane... Przepięknie!
A piosenka do tego jest taka (na szczęście werset o spóźniającym się pociągu już dla mnie nieaktualny :)
Stare Dobre Małżeństwo - Zawirował świat
chmury skłębione niosą mrozy i śnieg 
wiatr gwiżdże w nieszczelnych futrynach 
kolejny raz pociąg spóźnia się 
znak że znowu zaczyna się zima 
uuu... zawirował świat 
jak płatki śniegu na dworze 
stare wspomnienia odżyły znów 
niewiele nam to jednak pomoże 
królowa śniegu srebrnym welonem swym 
przykryła prawie świat cały 
wystawić nos poza domu próg 
to wyczyn nie lada śmiały 
uuu... 
szare poranki i krótkie dni 
każde z nas ma dziś tylko dla siebie 
tysiąc listów strawił pieca żar 
w tym dwieście pięćdziesiąt od ciebie
                    
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz