Leżę sobie na kanapie w leniwe niedzielne popołudnie i powoli osuwam się w lekkość poobiedniej drzemki, aż tu mój pies mąci mi mój spokój i zaczyna ujadać przed domem jak wściekła. Tato wychodzi ją uspokoić i wraca jakiś ciężko przestraszony... Na środku podjazdu jest ogromny wąż! To tylko zaskroniec, ale poruszenie jest ogromne. Kora boi się chyba najbardziej z nas wszystkich:) Zamykamy ją w domu i przez okno patrzymy z uwagą jak półtorametrowa bestia wślizguje się w zarośla...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz